Koronawirus zmienia rynek pracy w IT, ale wcale nie oznacza końca rynku pracownika. Zainteresowanie pracodawców najzdolniejszymi informatykami nawet wzrośnie, bo COVID-19 wymusza przyspieszenie procesów transformacji cyfrowej – mówili uczestnicy pierwszej dyskusji w ramach projektu REstart, poświęconej rynkowi pracy.
Nawet w krótkiej perspektywie niektóre specjalności w IT będą cieszyć się rosnącym zainteresowaniem ze strony pracodawców. „Migracja do chmury napędzana pracą zdalną sprawia, że zyskają specjaliści rozwiązań cloudowych. Nabierające znaczenia trendy automatyzacji i robotyzacji zwiększą zapotrzebowanie na specjalistów w tych obszarach” – przewiduje Grzegorz Pyzel, wiceprezes 7N odpowiedzialny za polski rynek.
Potrzebni liderzy transformacji cyfrowej
I choć rynek pracownika w całym IT się utrzyma, to w niektórych specjalnościach znalezienie pracy zajmie więcej czasu niż do tej pory. „Może to dotyczyć ról w IT z miękkimi kompetencjami, na przykład związanymi z kierowaniem projektami albo analityką biznesową” – mówił Grzegorz. Według jego przewidywań nie zmieni się sytuacja programistów: ich brak będzie ciągle mocno odczuwalny.
Wojciech Żytkowiak-Wenzel z Jeronimo Martins spodziewa się, że do końca roku bezrobocie w Polsce może wzrosnąć do 8%, ale nie dotknie to informatyków. „Tylko w kwietniu w Polsce wyparowało 150 tys. miejsc pracy, tyle samo co w trakcie całego kryzysu lat 2008-2009. To zjawisko nasili się jesienią, bo na razie wiele firm jest na kroplówce rządowej” – ostrzegał Wojciech. W jego opinii liczba miejsc pracy w IT raczej się nie zmieni, chociaż zmieni się struktura firmowych potrzeb. „Dostępne analizy pokazują, że ostatnich tygodniach zmniejszyła się liczba ofert pracy na stanowiskach junior, ale zwiększyło się zainteresowanie osobami z dużym doświadczeniem, samodzielnymi i zdolnymi do poprowadzenia złożonych projektów. Można to wyjaśnić tym, że wiele firm próbuje domknąć rozmaite projekty transformacyjne, związane z migracją do digitalu” – stwierdził Wojciech.
Wartości powinny zastąpić benefity
Paweł Leżański z Ringier Axel Springer media przekonuje, że myślenie w kategoriach rynek pracodawcy – rynek pracownika nie pokazuje tego, co działo się w ostatnich miesiącach w IT. „Na naszych oczach następuje zmiana podejścia ludzi do swojego miejsca pracy. Drażnił mnie widoczny w ostatnich latach na rynku technologicznym brak szacunku dla pracy, jej ocenianie przez pryzmat mało istotnych benefitów. Teraz przychodzi zrozumienie, że miejsce pracy to nie karta na fitness i mleko sojowe w kuchni, ale liczą się ludzie, z którymi pracujemy. Nie da się pracować przez komputer zdalnie z ludźmi, z którymi nic nas nie łączy, z którymi nie tworzymy zespołu. Ci, którzy poszukują miejsca pracy rozumianego jako ciekawe środowisko w efekcie tych zmian wygrają, a skoczkowie przestaną się liczyć” – stwierdził Paweł.
Trzeba szukać informatyków w nowych miejscach
Anna Wróbel z Booksy przewiduje, że znalezienie pracodawców poszukujący informatyków będą musieli zmierzyć się z nowymi wyzwaniami, bo rynek pracy w IT szybko się globalizuje. „W pierwszych dniach lockdownu zagraniczni headhunterzy zasypywali ofertami naszych najlepszych pracowników w Polsce. To było akcja o niespotykanej skali, jak gigantyczny cyberatak. Wiele globalnych firm błyskawicznie próbowało wykorzystać sytuację, aby w innych regionach szukać potrzebnych kompetencji, tańszych i lepszych” – mówiła Anna. Według niej pracodawcy rekrutujący informatyków powinni wyciągnąć z tego wnioski i zacząć szukać ich w nowych miejscach. Tym bardziej, że o największe talenty firmy będą się teraz jeszcze zacieklej biły.
Sebastian Podleśny z 7N ostrzegał przed rosnącą konkurencją ze strony zagranicznych firm w pozyskiwaniu pracowników na polskim rynku. „W czasach pandemii fizyczne granice państw zostały utwardzone, a granice cyfrowe poluzowane. Praca zdalna sprawiła, że lokalizacja pracowników przestała się liczyć. To oznacza, że polskie firmy mogą mocno odczuć pojawianie się nowego konkurenta w walce o talenty IT. Rynek pracy IT w Polsce już wcześniej odczuwał nacisk ze strony światowych korporacji. Teraz ta presja wzrośnie do kwadratu” – przewiduje Sebastian.
Najważniejsze: nie zagłaskać informatyka
Przysłuchujący się dyskusji prof. Piotr Płoszajski dostrzega rosnący szacunek dla pracy, ale spodziewa się, że w firmach będzie rósł szacunek do pracownika. Nie oznacza to jednak, że pracodawcy powinni robić co tylko możliwe, żeby ograniczać poczucie niepewności, jakie w pracownikach zrodziła pandemia: „Pewien stały, można powiedzieć rezydualny, poziom niepewności jest potrzebny, bo nie ma nic gorszego niż pracownicy wyzbyci jakichkolwiek kompleksów i zahamowani. Trauma może paraliżować firmy i pracowników, ale pewien poziom niepewności jest potrzebny” – stwierdził profesor.
Marszałkowska 18 lok 5
00-590 Warszawa
office@degroup.pl